25
czerwca

Fantasmagieria leveluje

Garstkę fanów i antyfanów muszę zmartwić, w tym tygodniu nie nagrywaliśmy Fantasmagierii.

Ze względów prozaicznych i czysto technicznych nie mieliśmy warunków do nagrywania. Jestem na krótkich wakacjach, z dala od mojego peceta z magicznie zintegrowana kartą dźwiękową, która dzięki wadzie (sprzężeniu) nadawała się do tego. Niewielka to strata, gdyż korzystając z pogody powinno się spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu. Poza tym wciąż mamy finały EURO 2008, mimo braku biało-czerwonych (a być może dzięki), nadal bardzo emocjonujące.

Ten króciutki wpis, będzie generalnie małym zestawieniem moich kilku Level Upów tygodnia. Przede wszystkim nadrabiam zaległości.

Zacznijmy od PC. Wycieczka do idiotycznego sklepu skończyła się zakupem Czarnej Edycji Painkillera oraz Penumbry. Słyszeć, że gra jest dobra to jedno, ale mimo wszystko przekonać się o tym samemu i nie rozczarować to drugie. Painkiller to czysta rozwałka, ukłon w stronę oryginalnego Quake’a. Szybkość, płynność ruchów, precyzja strzelania, przypomniały mi jak przyjemnie gra się na klawiaturze i myszce w zręcznościowe szutery. Mimo że jestem w miarę na bieżąco, grałem na PC w COD4 czy Crysis, męczę Bioshocka i nostalgicznie snuje się po wyspie walcząc z mutantami w Far Cry, to powrót do korzeni gatunku, jest swoistą bryzą na skwierczącej pustyni taktycznych strzelanek.


Painkiller: Czarna Edycja – Level UP!

Niewątpliwą zaletą Czarnej Edycji, wydanej przez CDP jako XK Hit (za 19.99zl!), jest zpatchowanie do wersji 1.64, co oznacza, że bez problemowo bez dociągania niczego możemy od razu rozegrać jakiś mały deathmeczyk. Już po kilku minutach zabawy człowiek wie, czemu gra przez długi czas była jedną z oficjalnych na CPL, kwakowcy poczują się jak ryba w wodzie.

Penumbra. Wydatek trochę większy, ale za dość przyzwoitą cenę 90 zeta dostajemy dwie gry z serii (Przebudzenie i Czarna Plaga) plus poradnik dla inteligentnie odpornych. Penumbra jak już pewnie większość z was wie, to horror z gatunku przygodowych. Gra nie ma dużych wymagań sprzętowych i wieje małym budżetem.

Braki te nadrabia klimatem i mechaniką. Akcję prowadzimy z perspektywy pierwszej osoby, ale wszystkie ruchy jak przenoszenie przedmiotów, otwieranie szuflad, drzwi czy klap, przesuwanie beczek, itd. odbywa się przez wykonanie odpowiedniego ruchu myszką.

Jak to jeden z Fantasmagierian zauważył, gra idealnie nadawałaby się na Wii, gdyby tylko target masowy był gotowy na inne produkty niż odcinacze kuponów. Niska sprzedaż takich gier jak Boom Blox, czy No More Heroes, pokazuje, że to modny gadżet, ale stanowiący niewiele więcej niż drogi zbieracz kurzu, co jest uwłaczające dla prawdziwego potencjału konsoli Nintendo.

W każdym razie, jeśli lubicie przejściowe palpitacje serca, klaustrofobiczną atmosferę, muzykę jeżącą włos na plecach, przerywaną demonicznymi zawodzeniami, a uważacie, że dobrym horrorem może być tylko gra z serii Silent Hill, to polecam Penumbrę.

To tyle jeśli chodzi o PC, teraz troszkę o Xboksie.

W końcu udało mi się ukończyć Ninja Gaiden II. Gra nawet na niskim poziomie trudności stanowi wyzwanie na bez mała paręnaście godzin i daje dobry trening na wyższe. Wśród siekanorąbanek nie ma drugiej takiej. Krwawa, obrazowa, nieprzeciętnie brutalna, potyczka Ryu Hayabusy to obowiązkowa pozycja dla graczy, którzy szukają wyzwań.

Gra jest w polskiej wersji językowej, dlatego polecam grać z japońską ścieżką dźwiękową i polskimi napisami. Może pozwoli to niektórym recenzentom zagłębić się w fabułę zamiast lizać ją po łebkach i twierdzić, że jest słaba.

NGII nie jest grą przygodową, ale porozrzucane po grze manuskrypty i wprowadzenia do poszczególnych rozdziałów, stanowią niemały smaczek i umożliwiają zorientowanie się dlaczego od Ryu zależy, a jakże, los świata.

Jak już miałbym na co narzekać to na obsesyjne wymuszanie wykorzystania łuku do walk z poszczególnymi bossami. Czasami ma się wrażenie, że Itagaki pomimo bycia ojcem zabójczych mordobić, chciałby zrobić jakiś krwawy szuterek. W każdym razie Ninja Gaiden II – Level UP!

Na zakończenie polecam darmowe rozszerzenie do Army of Two (Veteran Pack). Dodatkowa misja, uzupełniona o alternatywne zakończenie, podniesiona sztuczna inteligencja wrogów, doprawiona charakterysty- cznym humorem (najemnik też może być błyskotliwy), dodatkowe mapy do multi i to wszystko z 0 MSP. W dobie, kiedy Microsoft każe sobie płacić za dosłownie wszystko na Xbox Live, człowiek łatwo się wzrusza takim gestem.

Czego nie polecam? Oglądania serialu 39 i pół, bez obejrzenia Californication, którego ten pierwszy jest żenującą namiastką. W każdym razie wracam do NGII, droga wojownika czeka. Do usłyszenia i przeczytania.

Autor: Dahman
Tagi: , , ,

Comments are closed.