Fantasmagieria - Podcast 182 - “Targi w stylu Hochdeutsch”
Podsumowujemy targi Gamescom 2011 w Kolonii. Byliśmy tam myślami, duchem lecz niestety nie ciałem. Mogliśmy liczyć tylko i wyłącznie na relacje innych serwisów.
W odcinku z bawarską fantazją i dynamizmem, porozmawiamy o tym co przykuło naszą uwagę, co zaintrygowało, co rozczarowało, zaskoczyło, a także spłynęło jak po kaczce. Przede wszystkim po raz kolejny okazało się, że mimo rozmiarów jest to niestety cień amerykańskich E3 oraz japońskich Tokyo Game Show. Właściwie jedynie EA i Sony postanowiły nadać targom jakąś rangę organizując konferencje pełną gębą. Microsoft olał sprawę i nadal wierzy, że jest w stanie coś jeszcze ugrać po nieźle nakręconym hype’ie na ich zabawkę rodem z Fisher Price’a. Niemniej, niektóre stanowiska prezentowały się bardzo zacnie i potrafiły odwrócić wzrok od pięknych hostess. Zazdrościmy kolegom z rodzimych serwisów możliwości obejrzenia przyszłych przebojów na żywo.
W segmencie “W co ostatnio grałeś?” Call of Juarez: The Cartel, Fruit Ninja w wersji Kinect, a także Insanely Twisted Shadow Planet.
Odcinek dłuższy niż zwykle, ale dawno nie było kącika kulturalnego, a że wakacje jeszcze trwają polecamy, w sam raz na plażę, książki Carlosa Ruiza Zafona i Steve’a Berry’ego.
Zapraszamy do wysłuchania i komentowania!

Wpis ten nie będzie miał wiele wspólnego z najnowszym odcinkiem, gdyż piszę go świeżo po konferencji Sony na gamescom 2011.
Ciekawostką jest nie zamknięcie rozdziału pt. PSP. Sony zamierza zastosować podobną strategie ze przenośną konsolą jaką swego czasu w przypadku PS2. PlayStation Portable doczeka się nowej, lekko okrojonej (brak wi-fi) wersji za €99 i serii wydawniczej PSP Esential - klasycznych gier sprzedawanych za €9,99. Konsolka będzie reklamowana jako sprzęt wprowadzający do świata gier wideo. Dla gazeciarzy: PlayStation TV + 2 pary specjalnych okularów za €499. Nie tak tragicznie, ale sukcesu nie wróżę i na koniec jako gwóźdź programu, obniżka ceny PlayStation 3 do €249 (999 zł).
Poruszyliśmy dwa bardzo istotne tematy. Po pierwsze - erotyczność gry Catherine, której teasery i materiały promocyjne szczują pięknościami w koronkowej bieliźnie i rogaczami pełzającymi po wydmach dekoltów. Podobno będzie to produkcja, która zgorszy co najwyżej bigotkę i prócz sprośnych póz zmiksowanych w surrealistycznym świecie wyobraźni protagonisty nie będzie w niej nic co wywołałoby przesadne rumieńce. Temat ważki, ale w sumie ta gra znajduje się daleko na końcu listy gier, w które muszę zagrać w przeciwieństwie do The Elder Scrolls V: Skyrim.
Patrz! – ha! – to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!