25
października

Fantasmagieria - Podcast 229 - “W czeluściach naszych pamięci”

Fantasmagieria 229Dzień dobry. Chcieliśmy zdemontować plotki. Nie przechodzimy do modelu freemium. Nie będziemy też przyjmować opłat, żeby zniknąć z podcastosfery. Oczywiście, nie oznacza to, że nie jesteśmy sprzedajni, ale jest problem z ofertami. Gdyby na podcastach można było zarabiać kupiłbym sobie lepszy mikrofon, bo od paru odcinków jakość się strasznie pogorszyła. Może ktoś poleci dobry, pojemnościowy, taki do 200 złotych? Jako że poziom techniczny jest równie istotny jak merytoryczny, chciałbym ten problem rozwiązać szybko. Z dobrym mikrofonem (tak to sobie tłumaczę) będę miał lepszą motywację do zdetronizowania na iTunes te wszystkie polskie podcasty o Apple.

W odcinku tak sobie rozmawiamy o tym jak to po obejrzeniu The Wire, człowiek już nigdy nie spojrzy na seriale kryminalne tym samym okiem. Parę słów powiemy o 666 Park Avenue, czyli nowej produkcji ABC o kuszeniu i zawieraniu diabelskich paktów oraz serialu z gatunku post-apoc - Revolution. Będzie też o tym co dla Amerykanów oznacza bezpieczne miasto, o kolejnej ofierze cyfrowej rewolucji, o filmie familijnym na przykładzie Niezniszczalnych 2 i Prometeusza. O… no cóż, gadamy o różnych rzeczach, a do tego to krótkie streszczenie zupełnie nie oddaje chronologii w jakiej poruszamy tematy, ani związków przyczynowo-skutkowych naszych dygresji, więc lepiej wciskajcie play zamiast czytać.

Jeżeli chodzi o gry, to tylko XCOM. Wiem, że to kolejny odcinek z ufokami, ale tę rozmowę obiecaliśmy w 227. Nie udało nagrać się jej wtedy kiedy planowaliśmy, bo kryzys wieku średniego nie objawia się tylko kupowaniem szybkich samochodów i ganianiu za młodymi kobietami, ale także na powrocie do młodzieńczych pasji sportowych, nadwyrężonych mięśni, wizytami u masażystek, itd. W każdym razie, mam nadzieję, że ostatecznie tę garstkę nieprzekonanych uda nam się zachęcić do sięgnięcia po grę.

Zapraszamy do słuchania i komentowania!

Ściągnij dwieście dwudziesty dziewiąty odcinek podcastu

 
 Fantasmagieria - Podcast 229 [66:05m]: Play Now | Play in Popup

Autor: Dahman
Tagi: , , , , , , , , , , , , ,

44 Koment. do “Fantasmagieria - Podcast 229 - “W czeluściach naszych pamięci””

  1. Loki Lyesmyth napisał(a):

    Kontynnuując dyskusję z poprzedniego podcastu

    Dr J.”Ciekawe że jakoś w Falloucie nikt nie ma z takim bohaterem problemów”

    Bo w falloutcie grasz z definicji pozbawionym jakiegokolwiek powiazania ze światem odludnym dziwadłem, większośc gier która pozwala ci dowolnie definiować swoją “postać” za kare zabiera ci możliwość robienia rzeczy, które pozwoliłby Ci się przywiązać do niej, i uniemożliwia ci przywiązanie sięemocjonalne.

    Badźmy szczerzy, ile razy w takim falloutcie/skyrim jakakolwiek historia wywoła w nas reakcje większą niż ” oh jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej jakież to przyyykre ;((((( ”
    Nie wiem jak u was, ale u mnie żadna. Te gry podobnie jak HF nie jadą na fabule, tylko na klimacie. ja jużnawet nie pamiętam o co chodziło w falllout 3, ale było pustkowie i było fajnie. co sie działo w skyrim? nie wiem, ale był śnieg i smoki i było fajnie. w HF co sięstało? tu pamietam bo jest lepiej sprzężone klimat z fabuła, przewaga shootera nad rpgiem. Było sobie laboratorium i shit happend.
    Te gry nie są dobre DLATEGO że gra siętam niemym bohaterem (zresztą w falloutcie i skyrim to nieprawda). te gry są dobre POMIMO tego.

    “Natomiast Dishonored idzie radykalnie w drugą stronę, ponieważ daje Ci do ręki zabawki do tworzenia własnego bohatera i większych lub mniejszych historyjek z jego udziałem”
    Bzdura, nie tworzysz własnego bohatera dostajesz go. jest nim corvo attano, postać ta ma twarz, ma historie, ma miasto z którego przybyło, ma ważną funkcję w ochroniarza imperatorki, kilkakrotnie sugeruje się, że jest również kochankiem tejż. Historię też tworzymy w mniejszym stopniu bo jest ona już mówiąc krótko napisana. I kiedy jedyną kwestią dialogową w caaaaaałej grze, jaką corvo wypowiada jest, zaiste epickie “daj mi klucz do sejfu” a milczy jak zaklęty kiedy wyłuszcza się plany jego dalszych postepków, lub kiedy ważna dla niego osoba z nim rozmawia (spojler wiec nie powiem kto dokładnie) to jak dla mnie, tworzy się tak zwany dysonans poznawczy ;)

    “I przede wszystkim wymaga samodzielności ze strony gracza, im ona jest mniejsza tym mniej on wyciągnie z tej gry, co zresztą widać na przykładzie komentarzy.

    Naprawdę nie wiem, jak zadufanym w sobie trzeba być, żeby traktować ten zabieg jako błąd twórców albo wypadek przy pracy. Naprawdę sądzicie, że oni o tym nie pomyśleli i nie dyskutowali nad tym rozwiązaniem całymi godzinami?”

    a jak zadufanym trzeba być, by w imię wiary w to, że ktoś włożył w coś dużo pracy obrażać conajmniej mnie i Bernarda? skąd więsz ile, i czego włożyłem w grę? skąd podejrzenie o braku samodzielności jak nie z zadufania właśnie i gloryfikacji siebie samego? To raz. Dwa od kiedy to, ilośc włożonej pracy w coś, implikuje automatycznie sukces? Bo jeżeli o czymkolwiek świadczą komentarze moje bernarda i kilku innych, to o tym, że cokolwiek chcieli osiągnąc, raczej tego nie zrobili.

  2. varvocel napisał(a):

    Ja z kolei nie miałem nigdy żadnych poważnych problemów z tym, czy bohater gry był niemy (w sensie audio), czy też rozgadany. Pomniejsze problemy (typu Piotr Fronczewski) występowały, jednak nie decydowały o ocenie całości gry.
    Może trochę za bardzo się nakręciłeś Loki i robisz z balona dla dzieci sterowiec Hindenburg, a aż tak źle chyba nie jest :)

  3. Dr Judym napisał(a):

    Ile wysiłku to faktycznie nie wiem, natomiast z postów mogę wyczytać jaki jest tego rezultat :) Wszędzie tylko “ja, ja, ja”, wąskotorówka i perspektywa kończąca się na własnym nosie.

    O Falloucie wypisujesz brednie, zwłaszcza tym karaniu gracza za cokolwiek, ale nie mam całego dnia żeby Ci to prostować. Gry Bethesdy też całkiem nieźle operują fabułą generatywnyną, chociaż te najciekawsze elementy znalazłem raczej w Fallout New Vegas, a nie w F3. Skyrim też miał swoje momenty.

    Jak masz czas to poszukaj sobie wystąpień obydwu Smithów z GDC i paru innych konferencji, ich materiałów o tym jak projektować skradanki, na czym polega systemic design i tego typu pojęcia, to zobaczysz, że Dishonored jest 100% wcieleniem w życie tych naukowo-technicznych rozważań.

    Panowie z Arkane stworzyli rzecz cudownie demokratyczną w swej wymowie, choć to oczywiście nie oznacza, że wszyscy się będą tym cieszyć. Ale w przyszłości będzie się ją wymieniać gdzieś obok Thiefa czy Alpha Protocol. Może z tą różnicą że w Dishonored zagrał ktoś więcej, niż znajomi, babcia i krewni projektantów ;)

  4. Loki Lyesmyth napisał(a):

    Varvocel może to umkneło ale już pisałem że Dihonored jest grą dobrą. Niezgadzam się z to ich jedną decyzją. Moim zdaniem głupią

    DR.J
    “Ile wysiłku to faktycznie nie wiem, natomiast z postów mogę wyczytać jaki jest tego rezultat Wszędzie tylko “ja, ja, ja”, wąskotorówka i perspektywa kończąca się na własnym nosie.”
    a ty natomiasdt mówisz w imienia całego bez mała uniwersum (nie licząc oczywiście mnie i całej reszty ludzi którym pomysł nie przypadł do gustu).
    z czyjej perspektywy mam pisać? mojego kota? matki? baby w warzywniaka? czy swojej i kilku innych którym pomysł dobitnie się nie spodobał.

    “fallout/skyrim” weżmy 100 ludzi którzy grali w skyrima i fallouta i zapytajmy co tam się działo. jeśli 10 z nich odpowie prawidłowo wygrałeś, aczkolwiek jestem stuprocentowo pewien własnego zwycięstwa w takim zakładzie. Fallout, i skyrim to są dobre gry pomimo fabuły, a nie dzięki niej.

    “system design (…)” Gdzie ja się zająknałem choć o tym, ze nie podoba mi się mechanika gry? Ani słowa, tylko to, że niemy bohater, utrudnia mi wcielenie się w tę gre, bo mam problem z wcieleniem się w debili. ani słowa narzekań na skradanki, więc wywiady smithów, nic by mi nie dały.

    Dalej skądu ciebie, taki kretyńskoakademickie założenie, że jeśli coś w nauce humanistycznej zostało zbadane, to już tak w 100% jest. Czemu naiwnie zakładasz, że jeśli coś jest wcieleniem jakichkolwiek teori, nawet technicznych czy naukowych to już z automatu sukces?

    i tak swojądrogą wymieniasz Messiaha, thiefa i deus exa. w żaden z powyżyszch bohater nie był niemy debilem. Garret miał swoje zapatwywania na świat i wszystkie trzy części są jego osobistą historią. dlatego do dziś dzień wspomina sięfabułę i klimat thiefa. Deus ex jest całkowitym zaprzeczeniem tych teori, fabuła zarówno w jedynce, jak i dwójce została tak napisana, że odpowiedni alex lub JC zadają pytania, które gracz by zadałw tym momencie. Deus ex, do dziś dzień bije swoją demokratycznością prawie każda grę z dishonerdem na czele. Dishonored i deus ex, wrzucają cię w świat, w konkretny problem, w konkretną również osobistą sprawę, z tą różnicą że deus ex zakotwicza całkowicie. gdzie hishonored postawił na niejakość, która kłuci się poprostu z historią.

  5. varvocel napisał(a):

    Loki, sorry - pewnie zmyliło mnie nazwanie głównego bohatera debilem, tak sobie myślę.

  6. Loki Lyesmyth napisał(a):

    w 227 rozpisałem się o dishonordzie, i raczej pomijając kilka wad, superlatywy.

  7. pavlikowicz napisał(a):

    Jakie książki science-fiction moglibyście mi polecić najlepiej współczesnych pisarzy ?? Co sądzicie o “Ubik” Philipa K. Dicka ??

  8. Jerry napisał(a):

    O ile zasadniczo, jeżeli klimat gry jest fajny to niemy bohater mi jakoś bardzo mocno nie przeszkadza (vide choćby wzmiankowany licznie Gordon) to śmieszą mnie bajdurzenia twórców, że to niby ma zwiększać mityczną imersję. Dużo łatwiej mi poczuć więź z grą gdy mój bohater normalnie mówi i w ten sposób wchodzi w interakcję z otoczeniem. Takie kwestie zwiększają moje poczucie uczestnictwa w historii.

  9. Loki Lyesmyth napisał(a):

    Ja od ubika wole wysoki zamek.

    Czytałeś grę endera?

  10. Fredi napisał(a):

    666 wezmę do analizy. Serial “The Walking Dead” się rozkręcił w tym sezonie. Poprzednio to faktycznie był klan z trupami, ale ostatnio główny bohater doszedł do wniosku że świat się skończył i nie można patrzeć na moralność w przestarzałych kategoriach. Zrobiło się trochę w klimatach gore. No ale dopiero 2 odcinki, być może to chwilowy zryw. Na pewno zapamiętam ten serial za najlepszą sceny końca świata - odkrycia tego przez bohatera. Gdy w pilocie leży w łóżku, w szpitalu, wydaje mu się że minęła może minutka, że się tylko zdrzemnął, a tu minął miesiąc i wraz z nim cywilizacja. Świetnie ro zrobili operatorko, montażowe etc. Potem zabrakło pomysłu i budżetu, przez rok siedzieli na jednej farmie.

  11. Tzymische napisał(a):

    pavlikowicz => a to musisz byc bardziej precyzyjny ;) SF to bardzo szerokie pojecie.
    Z Dicka, to wlasnie Czlowiek, Plyncie Lzy moje, Ubik (ktorego juz masz) - plus fajne sa jego antologie - zdaje sie wydawal to w PL swego czasu Proszynski.

    Teraz idac dalej - chcesz cos z cyberpunku? - to Gibson i Sterilng,
    chcesz lzejsze Space Opery? to popatrz na Resnicka albo Brine czy Hamiltona
    chcesz cos hardcorowego? Morgan a moze Reynolds a moze inni :)

    Powiedz dokladnie co cie interesuje to ci doradze ;)

  12. Dr Judym napisał(a):

    Loki - czyli de facto zgadzasz się ze mną co do Fallouta :) Czyli jeśli w Dishonored dodano by możliwość zrobienia własnej facjaty i wpisania w okienku własnego imienia, zostawiając całą resztę niezmienioną, to wszystko byłoby ok? No to w tym momencie mówimy o czepianiu się bzdur.

    O ile pamiętam bohater w DM nic nie mówił, a Garrett wygłaszał w trakcie misji kąśliwe uwagi, co było sympatyczne, ale nie miało żadnego przełożenia na interakcję. Z punktu widzenia rozgrywki nie ma to żadnego znaczenia.

    Za to Deus Ex był projektowany dokładnie według zasad systemic designu, który się wtedy kształtował. Nawet prezentacja Smitha podaje z niego przykłady :) Natomiast DX nie jest ani specjalnie dobrą strzelanką, ani skradanką, za to ma fabułę. Świetnie, też tak można, ale to nadal grono graczy dużo węższe niż Dishonored, które jest niemal obsesyjnie nastawione na samego gracza i dowolność grania, dzięki czemu niezależnie od otoczki, fabuły i innych pierdół ma szansę trafić do większego grona odbiorców.

    Jasne, nie miałbym nic przeciwko temu, żeby mi Arkane wcisnęło jakiś klon Thiefa, z super klimaciarskim bohaterem gadającym co 5 minut i fabułą rozpisaną na kilomery. Ale staram się patrzeć nieco dalej, niż tylko w obrębie swoich własnych przyzwyczajeń, bo Dishonored dzięki swojej elastycznej konstrukcji ma szansę spopularyzować ten “okołothiefowy” styl grania, czego żaden Thief ani Deus nigdy nie zrobił.

    I o to chodzi z klapkami na oczach, o umiejętność wyciągania istotnych w szerszym zakresie wniosków, o myślenie syntetyczne, a nie poziom argumentów typu: coś jest do dupy bo Ci się nie podoba. Jak będę miał ochotę czytać takie nudy, to wejdę sobie na Polygamię albo jakikolwiek inny polski serwis o grach.

  13. Fredi napisał(a):

    Damian, ja ci powiem gdzie popełnił błąd Ridley Scott - na samym początku, biorąc się za cienki jak barszcz scenariusz. Częsty błąd u tego reżysera. Nie musisz już przeprowadzać analizy za 70€ ;)

  14. Loki Lyesmyth napisał(a):

    Nie DR.J dopisałeś sobie teraz do tego fallouta jakieśdziwaczne wnioski nie.
    pozwół że wyprostuje ci to co mówiłem cały czas. niemi bohateorwi nie pasuje do osobistej fabuły. Dishonored ma osobistą dobrą fabułę, i psuję ją tym, że nasza postać zamaisdt traktować je adekwatnie traktuje je w sposob nieludzki, głupi, i dziwaczny czyli mówiąc takie rzeczy jak “…” czy też “…” a po spotkaniu z kimś ważnym i tuleniu go corvo zaskakuje nas świetnie napisaną kwestią “…”

    źle pamietasz, bohater z DM mówił, mało bo mało ale.

    trzeci raz próbujesz mnie przekonać do systemów tej gry, mimo że ja sam już poraz conajmniej trzeci owe systemy chwale

    Nie wiem o których deusach mówisz, po pierwsze da były bardzo dobrymi strzelankami, a wszystkie trzy były świetnymi skradankami.

    Potem się rozpisujesz o implamentacji fabuły. Tak się widac podnieciłes demokracją, republika czy jak tam chcesz dowolnością tej gry, że raczyłeś przeoczyć, że owa fabuła już tam jest, została zaimplamentowana. Nie wpełni i kaleko, bo nasz bohater został odczłowieczony. gdyby dograli 10minut ścieżki dialogowej naszego bohatere, czy nawet K… proste i love you too w odpowiednim momencie, ja nie miałbym się zupełnie niczego przyczepić. a tak mam.

    Dalej czytam że, nia miałbys nic przeciwko żeby ci wcisneli klon thiefa… no to bardzo kuźwa dobrze bo własnie to zrobili.

    I teraz coś co mnie szczególnie zainteresowało, czyli klapki na oczy, i dostępność dla graczy.

    Wychodzisz z jakiegoś kosmicznego założenia, że jeśli ktoś włożył x pracy w poznanie jakiegoś zjawiska i go poprawnie zaimplamentował to juz jest coś wiekopomnego. Pomijając to, że de fakto tak nie jest, bo jedyną relatywnie nową rzeczą w dishonordzie względem wszystkich innych skradanek jest zaawansowane AI, pomijasz kwestia na której my, twoi chłopcy do bicia, czyli klapki na oczy zwracamy szczególną uwagę. KLIIIIIMAAAAAT!
    Myslisz, że co? w new vegas to ludzie grali bo jest tam genialny system special, vats, i jeszcze kilka innych? Nie ludzie w to grali bo to ma klimat fallouta, bo to ma klimat mad max, i listonosza, bo to ma klimat postapokalipsy ogólnej.

    Czemu ludzie grywają w gears of war/halo? te gry systemowa reprezentują sobą zero. dno. Po opisaniu głównych punktów rozgrywki tych gier nie odróżniłbyś ich od setek innych. w te gry gra się odpowiednio, dla ekipy megapuzianów w gearsie, i master chiefa w halo (nie bez podstawy edycja bez spartan, bodaj odst jest uważana za najsłabszą)

    i teraz mamy dishonored, grą systomowa bardzo dobrą, grę klimatyczne i w dużej mierze bardzo dobrą (outsider i idealnie zaimplementowany steampunk)
    z zaimplamentowaną bardzo dobrą i reagującą na poczynania gracza fabuła.
    a łyżką dziegciu i wałkujemy to już któryś dzień z rzędu jest fakt, że we wszystkich kluczowych momentach dla naszego bohatera, dostaje pięscią w nos, bowiem bohater, w którego się wcielam, jest odczłowieczonym debilem.

  15. Dr Judym napisał(a):

    Widzę, literki, jakieś strzępy rozumowania, ADHD, nie widzę zdań. Jeśli nie chce Ci się z kimś dyskutować, albo nie masz czasu, to po prostu tego nie rób. A jeśli już chcesz, to okaż to minimum szacunku i ubierz to w zdania i podziel na akapity. Porównaj sobie szatę swoich wpisów z moimi.

  16. pavlikowicz napisał(a):

    @Tzymische interesuje mnie tematyka nawiązanie kontaktu z istotami pozaziemskim. Może być też coś postapokaliptycznego . Co do Gry Endera strasznie mnie nudziły wątki szkolenia i nie przepadam gdy bohaterem jest dziecko.

  17. Loki Lyesmyth napisał(a):

    ADHD jest ciosem na poziomie gimnazjalnym, aczkolwiek przytyk zrozumiały i kajam się. Więc jeszcze raz.
    Źle pamiętasz, bohater z DM mówił, mało bo mało ale mówił. Prowadził m.in wewnętrzne dialogi z demonem.
    Nie wiem o których deusach mówisz. Pierwsze dwa były bardzo dobrymi strzelankami, a wszystkie trzy były świetnymi skradankami
    Dalej czytam że, nie miałbyś nic przeciwko, żeby ci wcisnęli klon thiefa… No to bardzo kuźwa dobrze bo właśnie dokładnie to zrobili.
    Niemi bohaterowie nie pasuje do osobistej fabuły. Dishonored ma osobistą i do tego dobrą fabułę, i psuję ją tym, że nasza postać zamiast traktować wydarzenia adekwatnie traktuje je w sposób nieludzki, głupi, i dziwaczny. Robi to mówiąc takie rzeczy jak “…”, czy też “…”, a po spotkaniu z kimś ważnym i tuleniu go, corvo zaskakuje nas świetnie napisaną kwestią “…”. Tak się widać podnieciłeś demokracją, republika czy jak tam chcesz, dowolnością tej gry, że raczyłeś przeoczyć, że owa fabuła już tam jest. Tak została zaimplamentowana. Nie w pełni i kaleko, bo nasz bohater został odczłowieczony. gdyby dograli 10 minut ścieżki dialogowej dla Corvo, czy nawet K… proste i love you too w odpowiednim momencie, ja nie miałbym się zupełnie do czego przyczepić. a tak mam.
    trzeci raz próbujesz mnie przekonać do systemów tej gry, mimo że ja sam już po raz co najmniej trzeci owe systemy chwalę.
    I teraz coś co mnie szczególnie zainteresowało, czyli klapki na oczy, i dostępność dla graczy. Wychodzisz z jakiegoś kosmicznego założenia, że jeśli ktoś włożył x pracy w poznanie jakiegoś zjawiska/systemu i go poprawnie zaimplamentował to juz jest to coś wiekopomnego. Pomijasz kwestia na której my, twoi chłopcy do bicia, czyli klapki na oczy zwracamy szczególną uwagę. KLIIIIIMAAAAAT!
    Myślisz, że co? w new vegas to ludzie grali bo jest tam genialny system special, vats, i jeszcze kilka innych? Nie ludzie w to grali bo to ma klimat fallouta, bo to ma klimat mad max, i listonosza, bo to ma klimat postapokalipsy ogólnie. Czemu ludzie grywają w gears of war/halo? te gry systemowa reprezentują sobą zero. Dno. Po opisaniu głównych punktów rozgrywki tych gier nie odróżniłbyś ich od setek innych. W te gry gra się odpowiednio, dla ekipy megapuzianów w gearsie, i master chiefa/spartan w halo (nie bez podstawy edycja bez spartan, bodaj odst jest uważana za najsłabszą)
    A teraz spójrzmy na dishonored, grą systomowa bardzo dobrą, grę klimatyczne(outsider i idealnie zaimplementowany steampunk) z zaimplamentowaną świetną i reagującą na poczynania gracza fabuła. Wszystkie elementy by się wcielić w postać są, tylko że my nie gramy postacią, my gramy pionkiem który słabo odgrywa prerenderowane cutscenki. Ja jednak nie gram Corvo attano stworzoną postacią z jakimś tam charakterem, ja gram posługaczem bez żadnego charakteru, który nie umie wydusić z siebie zwykłego ludzkiego thank you, za uwolnienie z wiezienia, który nie reaguje bodaj słowem na cokolwiek. TO PSUJE KLIMAT.

  18. Dr Judym napisał(a):

    Loki — żeby nie było, że jestem niemiły, próbowałem cokolwiek zrozumieć z tego co napisałeś, ale jeszcze raz napiszesz takiego posta w stylu “rzyg prosto z mózgu na klawiaturę”, a go po prostu zignoruję ;)

    Co do Fallouta i wyłącznie Twojej tezy: taki podział nie istnieje albo używasz słowa “osobisty” w wyłącznie sobie znanym kontekście (tak samo jak słowa “debil” zamiast “niemy”). Zarówno w Falloutach, Dishonored jak i inaczej zbudowanych grach o tym, na ile historia jest osobista decyduje gracz. Zarówno silnie zarysowana postać i jej historia, jak szkicowa fabuła oraz nacisk na “pisanie własnej opowieści” działają tutaj jako bodziec wzmacniający. Nie mówiąc już o tym, że liczba postaci też ma rolę marginalną, w tym momencie odmawiasz np. empatii w stosunku do swojej drużyny ludziom grającym w klasyczne rpgi.

    Mówiąc o “Deusach” miałem na myśli liczbę pojedynczą i pierwszą część, która do prostego sterowania wpycha mocne elementy RPG i gdzieś tam przy okazji da się w niej skradać (nie ma żadnych wskaźników odnośnie tego), a ogólna całość cierpi. Rozumiem że nostalgia, różowe okulary itd., ale bez przesady.

    A moje założenia nie są kosmiczne, to Ty masz problem z ich przyswojeniem, są one bardzo dobrze udokumentowane zarówno w teorii gier, jak i w praktyce :) Stąd jeśli już są one kosmiczne dla Ciebie, nic ponadto. A w implementacji nie ma nic wielkopomnego, ważny jest rozmiar zjawiska i otwartość na wszystkich graczy niezależnie od stylu i upodobań. Nie było tego w żadnym Deusie, w żadnym Thiefie, dlatego warto to odnotować.

    A “Kliiimaaat” to jest Twoje abstrakcyjne pojęcie na zlepek impresji, emocji i wrażeń, niezależnie od tego skąd się biorą (mechanika gry czy projekt poziomów). Ja operuję zdefiniowanymi pojęciami, twórcom też ten “kliiimaaat” nie robi się ot tak przypadkiem, tylko dokładnie znanymi i opisanymi metodami.

    Jeśli nie pamiętasz fabuły w FNV, Twoja strata, bo jest co śledzić. A w najważniejszej warstwie, czyli w interakcji obydwa Fallouty przynoszą mnóstwo frajdy. Wszystko jest ze sobą połączone, fabuła, radość odkrywania, możliwość interakcji, uczestnictwo w danej opowieści.

    O Gearsach opowiadasz bzdury, to mechanika gry, zależności pomiędzy projektem poziomów a świetnym systemem poruszania się postaci i strzelaniem przyciągają ludzi na długie godziny, a nie fabuła nie nadającą się nawet na film klasy C prosto do wypożyczalni DVD.

    I wracając do trywialnego problemu głosu lub braku głosu u głównego bohatera: problem tkwi wyłącznie w Twoim ograniczeniu lub braku wyobraźni. W podobnych grach kwestia plików audio dla głównego bohatera jest sprawą drugorzędną, ponieważ owe kwestie mówione nie mają żadnego, absolutnie żadnego wpływu na rozgrywkę.

    Co innego Fallouty czy Dishonored, gdzie dialogi są tak naprawdę środkiem wyrazu, bo zaprzęgają do roboty mechanikę gry: wybór danej drogi, zbieranie informacji, czy rozwiązywanie zadań, to ogromna różnica. Ale nawet jeśli te kwestie byłyby w tych grach mówione, nie miałoby to większego znaczenia. Dlaczego?

    Dlatego, że tak czy inaczej mamy do czynienia z przekazywaniem informacji w formie słów i zdań. Choćbyś się nie wiem jak spinał, to nie jesteś w stanie udowodnić absolutnej wyższości dialogów mówionych nad pisanymi. Zawsze będzie można Ci podrzucić kontrprzykład w postaci jakiejkolwiek gry, która wykorzystuje słowo pisane, a nie mówione, i robi to na tyle dobrze, że mocno oddziałuje na gracza, nawet mocniej niż gry z dialogami w formie audio. Nośnik treści fabularnej jest drugorzędny w stosunku do jej samej. Wspominany To the Moon jest świetnym przykładem, prosta gra w RPG Makerze, przy której ludzie ryczą w końcówce, bo tak się wciągnęli w opowieść.

    A jedyne pliki audio, które tam są, to podkład muzyczny na klawiszach.

  19. RandallFlagg napisał(a):

    @pavlikowicz: Bierz się za serię “Gateway” Frederika Pohla. W obliczu pytań o literaturę sci-fi, które stawiasz, ten cykl wydaje mi się najodpowiedniejszym dla Ciebie wyborem.

    W ogóle zapraszam Cię na mój profil z LubimyCzytać.pl (kliknij na mój nick), dużo ostatnio fantastyki przerabiam, może, któraś z moich opinii pomoże znaleźć Ci coś wartościowego.

    Pozdrawiam!

  20. RandallFlagg napisał(a):

    Kurcze, ale “Mark of the Ninja” jest świetna! Na steamowym forum ktoś rzucił nawet, nie takim całkiem od czapy, stwierdzeniem, że ta gra jest trochę niczym połączenie “Thiefa” z platformówką. Mi to, co prawda, bardziej przypomina “Splinter Cell” z okresu największej świetności (”Chaos Theory”), ale i tak gierka jest po prostu rewelacyjna. I - piszę to po 29 godzinach spędzonych z “Dishonored” - dostarcza mi (bo jeszcze MOTN nie ukończyłem) o wiele więcej emocji i przyjemności z kombinowania z umiejętnościami, ekwipunkiem, stylami gry, sposobami przechodzenia poziomów, że o specjalnych komnatach z “wyzwaniami” (zagadki środowiskowe) nie wspomnę.

    Szkoda, że mimo, iż gra nie przeszła całkiem niezauważona, to ukazała się w najmniej korzystnym dla siebie czasie (”Dishonored”, “Hitman”) - kilka miesięcy wcześniej, w dobie sporej posuchy w temacie “skradanek” dużo lepiej utorowała by sobie drogę do szerszego grona graczy.

    Mówię Wam, bluźnię, czy nie bluźnię (przekonajcie się sami ;) ), ale czuję, że te 11.99 funciaka, to kasa, jakieś dziesięć razy lepiej wydana niż dwa razy tyle na “Dishonored”. Powaga!

  21. RandallFlagg napisał(a):

    Ach, zapomniałem dodać, że jednym z ważniejszych aspektów tej gry jest to, że twórcy zadbali, aby nie było monotonnie. To znaczy, kiedy już upatrzymy sobie najlepszą możliwą, tudzież najbardziej nam odpowiadającą kombinację ekwipunek / umiejętności, okazuje się, że w kolejnej misji pojawią się “kłody”, które zmuszą nas do zweryfikowania wcześniejszego stylu gry.

  22. pavlikowicz napisał(a):

    Szukam też dobrych książek fantasy najlepiej w stylu “Gra o Tron”.

  23. RandallFlagg napisał(a):

    Najlepszą książką, napisaną w stylu “Gry o Tron” jest książka nie-fantasy, ale za to równie wciągająca, ze równie świetnie rozpisaną fabułą (z wieloma zaskakującymi zwrotami akcji) jest książka nie-fantasy, a mianowicie “Filary ziemi” Kena Folletta. Jeśli miałbym podsumować tą książkę jednym zdaniem, powiedziałbym - Martin pisze, jak Follett, tylko u pierwszego występują (nie tak znowu liczne) elementy nadprzyrodzone. No i nie ma bata, żeby ten pierwszy, nie inspirował się (i to bardzo, acz między innymi) powieścią tego drugiego :)

  24. RandallFlagg napisał(a):

    Oj, trochę mi się szyk wypowiedzi poplątał! Przepraszam. Mam nadzieję, że sens jednak jest zrozumiały…

  25. pavlikowicz napisał(a):

    Co do “Gry o Tron ” oglądałem 2 sezony serialu . Przeczytałem 1 tom a drugi posiadam. Chciałbym poznać dalszą historię ,ale nie chcę przechodzić przez drugi tom powieści ,ponieważ wiem co się wydarzy. 1 tom był bardzo spójny z serialem. Można zacząć od 3 tomu znając tylko serial ??

  26. Jerry napisał(a):

    Damianie, podziel się później wrażeniami z zakończenia “Dallas 63″. Dla mnie to absolutnie czołówka dokonań Kinga.

    A co do “Millenium” to nie przesadzajcie. Was słuchają też starzy ludzie, którzy doskonale ten serial pamiętają;) Mi zrył głowę kiedyś niesamowicie.

  27. Jerry napisał(a):

    I mały ps. - “Mroczna wieża” może faktycznie nie wszystkim przypadnie do gustu, ale polecam Wam sprawdzić na własnej skórze. To unikatowe połączenie westernu, steampunku, klimatów postapokaliptycznych, fantastyki, horroru i co tam jeszcze tylko sobie wyobrazicie;) Początek (”Roland”) jest średni, ale im dalej tym lepiej i jak już wejdzie się na ścieżkę promienia to trudno z niej zejść;)

  28. RandallFlagg napisał(a):

    @pavlikowicz: W zasadzie można przejść do trzeciego tomu, znając tylko dwa sezony serialu, bo jak do tej pory (poza detalami, oraz pewnymi zmianami w rysach - na gorsze, niestety - w rysach niektórych postaci) ekipa tworząca serial trzymała się dość wiernie litery książkowej “Pieśni Lodu i Ognia”. Zalecałbym jednak, dla Twojej własnej przyjemności, sięgnięcie po książki. Z serialu wyleciało kilka, może nie tak istotnych, ale fajnych wątków i postaci… Powiem tak, czasu na pewno nie zmarnujesz, a uniwersum zyska dla Ciebie dużo większą głębię a kilka rzeczy z serialu wzbogaci się o szerszy kontekst - po prostu jest kilka smaczków, które niewątpliwie mogą docenić tylko Ci, którzy czytali książki.

    Poza tym to się świetnie i szybko czyta, więc się nie zastanawiaj (no, chyba, że dochodzi tu jeszcze czynnik materialny i nie chcesz wyrzucać kasy na książki, których fabułę w zasadzie znasz ;-) ).

  29. RandallFlagg napisał(a):

    A, sorry, nie doczytałem, że masz już drugi tom :)

  30. Dahman napisał(a):

    Jerry: Skonczylem Dallas 63 i jest naprawde swietana. To co mi sie w niej podoba to oczywiscie fantastycznie opowiedziana historia obyczajowa. Glowny powod podrozy w czasie byl dla mnie rownie istotny co dla Kinga i nie czulem ze zachwiana byla rownowaga watkow. Gdyby ktos w podcascie u nas jeszcze to czytal, chetnie bym podyskutowal, nawet ze spoilerami.

    Tak na marginesie dodam, ze King nic nie traci z wiekiem, jest jak wino, im starszy tym jego opowiesci lepsze.

  31. Dahman napisał(a):

    pavlikowicz: albo ksiazka albo serial. W serialu sa pewne roznice, a jak zaczniesz od 3 tomu nie czytajac ksiazki, bedziesz mial problemy z polapaniem sie w wielu intrygach i watkach.

  32. pavlikowicz napisał(a):

    Ok . Jeśli możecie podajcie mi jakieś tytuł sf tak jak pisałem oraz fantasy z wieloma intrygami i zwrotami akcji .

  33. Jerry napisał(a):

    No dyskusja o “Dallas 63″ mogłaby być naprawdę ciekawa. Tym bardziej, że moim zdaniem i wątek obyczajowy i wątek sf znalazły świetne rozwiązane w finale.

    Ja lubię też wczesnego Kinga (”Nocna zmiana”), ale zgadzam się,że ostatnie lata ma wyjątkowo udane. Dla niektórych może to być o tyle zaskakujące, że w ostatnich latach wątki obyczajowe zyskują u niego co raz więcej na znaczeniu.

  34. kamil950 napisał(a):

    Przepraszam, że się wtrącę, ale myślę, że z uzasadnionego powodu.

    The Walking Dead jest na Origin za 29,95 zł (z kodem do aktywacji na koncie Steam).

    Jakby ktoś nie znał zbyt dobrze angielskiego, to chyba już do trzech z czterech dostępnych odcinków są spolszczenia na grajpopolsku.pl

    Poza tym na Origin jest także Mass Effect 3 za 27,45 zł i druga część za tyle samo (ja sobie na razie poczekam na zniżki DLC i nie wiem czy kiedykolwiek się doczekam).

    Oprócz tego na Origin, Steam i w innych serwisach są też inne “halołinowe” promocje.

  35. kamil950 napisał(a):

    Znowu coś - http://www.reddit.com/r/GameDeals/comments/12bjrk/free_plants_vs_zombies_deal_is_now_up_code_peah8r/ - darmowe Plants vs Zombies. TYLKO DO 11 LISTOPADA!

  36. RandallFlagg napisał(a):

    Obejrzałem dwa odcinki “666 Park Avenue”, i ma takie kingowe skojarzenie: połączenie “Rose Red” ze “Sklepikiem z marzeniami”. Póki co, ogląda się to ciekawie, ale podobnie, jak Bernard, nie widzę takiego potencjału tego serialu, by mógł unieść to na dłużej, niż jeden sezon.

  37. ranganatan napisał(a):

    Damianie bardzo dobrze Cię rozumiem też czasami odpalam stare gry na super nintendo. Zwłaszcza stare jrpg z tamtych czasów są bardzo dobre.

  38. Tzymische napisał(a):

    pavlikovicz ==> zacznij na poczatek cykl Wieczna Wojna. TO bedzie idealnie to czego szukasz :)

    plus dobra wiadomosc! http://www.usatoday.com/story/money/business/2012/10/30/disney-star-wars-lucasfilm/1669739/

    Dziad Borowy sprzedal Lucasfilm do Disneya - kolejne epizody SW od 2015.
    Zakladam ze gorzej niz Lucas nikt tego nie zrobi - wiec moze byc tylko lepiej :)

  39. pavlikowicz napisał(a):

    W “Dallas 63″ podoba mi podawanie przez bohatera tytułów utworów słyszanych np w radiu taksówki. Można poczuć klimat tamtych lat słuchając ich .

  40. varvocel napisał(a):

    Właśnie przesłuchałem i bardzo mi się spodobał odcinek. Fajnie, że zapraszasz ludzi z ciekawych podcastów i sam nie stronisz od udzielania się gościnnie, drogi ojcze prowadzący. Tak trzymać :)

  41. varvocel napisał(a):

    Pomieszało mi się coś i nie pod tym odcinkiem wrzuciłem komentarz :) Z drugiej strony ten też był w porządku…

  42. RiBEL napisał(a):

    Nadrabiam właśnie zaległości i przesłuchuję starsze podcasty…

    Nie wiem czy ktoś już to powiedział ale ta strategia ze świata Warhammera na c64/Amiga to Space Crusade - http://www.youtube.com/watch?v=ftmqh97wyqY - jedna z pierwszysch gier jakie kupiłem na moją świeżo zakupioną stację dyskietek do c-64 (dawno dawno temu :) ).

  43. Dahman napisał(a):

    RiBEL: Dokladnie! Wlasnie o tej grze caly czas mowilem i myslalem. Genialna gra jak na tamte czasy.

  44. PapSmerf napisał(a):

    Fredi, mylisz sie o stokroć, że im budżetu zabrakło i pomysłu. W naszym kraju szczegolnie zapomina sie o tym, ze wiele filmow i seriali w USA opiera sie na komiksach albo ksiazkach, wiec wymienione przez ciebie zarzuty sa błędne. Zobacz sobie komiks The Walking Dead - tom 1 i przeczytaj jaką konwencję sobie autor komiksu przyjął, co do bohaterów, to wszystko jest zaplanowane dobrze.

    1 sezon - szok, niedowierzanie, walka o życie
    2 sezon - analiza postaci, dostosowywanie sie do otaczajacej ich rzeczywistosci, psychologia postaci itd., itd.
    3 sezon - walka o przetrwanie.