10
lipca

Fantasmagieria - Podcast 320 - “Lotne studio”

Fantasmagieria 320

To nie jest tradycyjny odcinek najpodcastu. Oprócz tego, że możecie zaliczyć go do tych wakacyjnych, gdzie swobodną atmosferę przyjacielskiej pogadanki przedkłada się nad sprawy merytoryczne, to w dodatku postanowiliśmy poeksperymentować i nagrać “twarzą w twarz”. Forma zakiście diabelska, stąd jakość dźwięku jak z czeluści piekła.

W momencie jak się zbierze dwóch gości, co wychowało się na Amigowych grach, nie przystoi nie pogadać o takich bajerach jak projekt Armiga, a jak już pojawia się kwestia emulacji, nie wypada nie wyliczyć tych najlepszy gier wszech czasów co swoją premierę miały 20 lat temu.  Pogadamy także o space-simach i wspomnimy Star Citizena, co łatwo się domyślić, skutkuje dyskusją na stare dobre Wing Commandery.

Okazało się też połowa z nas widziała nowego Terminatora, więc będzie też kącik filmowy, który z przerwami na dygresje skończy się kanonadą tytułów seriali, które albo skończyliśmy oglądać, albo bardzo byśmy chcieli.

W rozmowie udział wzięli Tzymische i Dahman. Zapraszam do słuchania, komentowania i polecania znajomym!

Ściągnij trzysta dwudziesty odcinek podcastu

 
 Fantasmagieria - Podcast 320 [59:12m]: Play Now | Play in Popup

Autor: Dahman
Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , ,

9 Koment. do “Fantasmagieria - Podcast 320 - “Lotne studio””

  1. Fredi napisał(a):

    Dla mnie rozwiązanie pierwszego sezonu True Detective nie unieważnia tej atmosfery którą budował przez wiele odcinków. To tak jakby powiedzieć że skoro umrzesz to twoje życie nie ma sensu. Zresztą to zakończenie nie było dla mnie rozczarowujące, wole takie jakie było, niż gdyby tam nagle odkryto wielki spisek (choć w sumie odkryto, ale w sposób nie naiwny) i z jaskini wyleciało ufo.

    Drugi sezon to kompletna zmiana klimatu. To znaczy nadal mamy detektywów z popapranym życiem prywatnym, ale wszystko zrobione jest bardziej w atmosferze L.A. Confidential czy też China Town.

    Gra o tron z wątkiem Arii jest o książkę do tyłu, z innymi dogoniła książki, a z jeszcze innymi przegoniła. Dla mnie super, w końcu oglądam i nie wiem co się stanie. Szczególnie że mocno zmienili przebieg wydarzeń.

    Swoją drogą historia Arii może i jest ciekawa, ale tej aktorki nie mogę ścierpieć, to jest jakiś wkurzający wyspiarski gówniarz. Kompletnie nie wierzę w tej jej odkrytą morderczość.

  2. R4Zi3L napisał(a):

    Miło że częściej :)

  3. Danio237 napisał(a):

    No moim zdaniem zakończenie pierwszego sezonu jest idealne, nie pokazuje wprost jakichś czarów itd. ale też tego nie przekreśla bo choć końcowe starcie jest możliwe, to jest w tym coś niezwykłego że ten główny zły tyle wytrzymywał, albo że było go słychać z każdej strony. Zakończenie jest świetne bo jednocześnie da się wyjaśnić logicznie, nie skreślając tych wszystkich magicznych rzeczy. + Dialog o gwiazdach wycisnął ze mnie łzy. ;)

    Jeszcze nie zacząłem drugiego sezonu, ale natknąłem się na mnóstwo negatywnych opinii, mam wrażenie że większość z tych narzekań wynika z tego, że ten sezon jest zupełnie inny od pierwszego, a nie z powodu samej marnej jakości… Mam nadzieję, że tak jest.

  4. Tymek napisał(a):

    A ja rozumiem, że ktoś może poczuć się rozczarowany Detektywem, szczególnie jeśli oglądał każdy odcinek klatka po klatce wyłapując wszystkie te nawiązania do weird fiction, tych motywów z Królem w żółci, itd. i obiecywał sobie za dużo. Wydaje mi się jednak, że inne niż prozaiczne zakończenie mogłoby być niemożliwe do zrobienia, a przynajmniej wyjątkowo trudne. Czasami mniej znaczy lepiej, tak po prostu. Tak jak pisze Fredi, wyleciałoby ufo z jaskini i po ptakach.

    Oglądaliście Harry Angel z 1987? Pamiętam go jako taki mroczny kryminał z elementami okultystycznymi, voodoo, ale za to ciężki do okiełznania dla nie wyrobionego widza, więc dumam, czy warto sobie go odświeżyć.

  5. ribel napisał(a):

    http://www.imdb.com/title/tt3416742/?ref_=nv_sr_1 - w nawiązaniu do Vampire Rain :) Mega dobry film o wampirach.

  6. brojler napisał(a):

    Taka ciekawoska. Kiedyś, gdy byłem na granicy słuchania Was (w sensie, że z mniejszym zainteresowaniem, bo miałem od czasu powstania F. przerwę po drodze[około roku]) decydującym było to, że w czasie, gdy byłem bardzo blisko muzyki Dr. Judym na jednym z podcastów F. powiedział, że nie ma większej różnicy (w jakości, a pewnie i w brzmieniu) między zespołami Bullet For My Valentine, a My Bloody Valentine.

  7. Dr Judym napisał(a):

    Ho, ho, nieźle. Jest szansa, że pomyliłem MBV z My Chemical Romance, aczkolwiek w tym momencie nie ma to chyba większego znaczenia :)

    Za to w ostatnim odcinku powiedziałem, że francuska nowa fala miała miejsce w latach 70. Z drżeniem oczekuję na masowe cofnięcie subskrypcji przez naszych oburzonych słuchaczy po kulturoznawstwie.

  8. brojler napisał(a):

    To była ciekawostka sprzed lat. Zero hejtów. Jedziemy dalej ;)

  9. meh napisał(a):

    mnie się bardzo podobał ostatni Terminator, najlepszy film z Arniem od lat, sympatyczny i lekki, zaskoczenie tak w ogóle :-D