18
listopada

Fantasmagieria - Podcast 331 - “Wydanie specjalne: Fallout 4″

Fantasmagieria 331

Kolejna duża, jedna z największych premier tego roku, za nami. Próbujemy odpowiedzieć na pytanie czy warto było czekać, a może warto poczekać jeszcze. Rozwiewam wszelkie wątpliwości, głównej fabuły nie zdradzamy, nie psujemy żadnych zwrotów fabularnych, ale rozmawiamy o kilku rzeczach, które nas na pustkowiach mogą spotkać.

W rozmowie udział wzięli Dr Judym i Dahman. Zapraszam do słuchania, komentowania i polecania znajomym!

Ściągnij trzysta trzydziesty pierwszy odcinek podcastu

Jako bonus polecam odcinek 42. “Fallout. 3″.

 Fantasmagieria - Podcast 31631 [88:15m]:

Autor: Dahman
Tagi: , ,

8 Koment. do “Fantasmagieria - Podcast 331 - “Wydanie specjalne: Fallout 4″”

  1. sajet1 napisał(a):

    O fajnie, jestem ciekawy co będzie o Falloucie :)

  2. sajet1 napisał(a):

    Dobra, ewidentnie nie jestem targetem dzisiejszego odcinka

  3. pawlikowicz napisał(a):

    Mnie Fallout 4 bardzo się podoba. Grafika i animację są z poprzedniej epoki, ale historia mnie wciągnęła, fajny motyw z tymi syntkami. Mam nadzieję, że gra utrzyma poziom. Oceny graczy na poziomie 5/10 to jakaś pomyłka. Jak ktoś lubi klimaty Fallouta warto zagrać.

  4. pawlikowicz napisał(a):

    Ostatnie materiały z Star Citizen wyglądają naprawdę obiecująco. Jest na co czekać.

    https://www.youtube.com/watch?v=oC17567Zg8Y

  5. Dr Judym napisał(a):

    Historia to najsłabszy punkt F4, główne zadanie to dno i wodorosty, zwłaszcza beznadziejny początek i koniec. Btw. nie inwestujcie w charyzmę, bo i tak nic to nie da.

  6. pawlikowicz napisał(a):

    Przed podsumowaniem roku musicie zagrać w Life Is Strange. Ta gra jest wybitna. Niesamowita dawka emocji.

  7. Dr Judym napisał(a):

    Skończyłem całość jeszcze przed F4, dla mnie to duchowy spadkobierca Dreamfall i póki co najciekawsze doświadczenie w tym roku.

  8. Fredi napisał(a):

    Nie grałem w Fallout 4, bo nie gram w nowe gry. Zagram pewnie za jakieś pięć lat. Natomiast tydzień temu skończyłem Fallout 3 i miałem wrażenie jakbyśmy grali w tę samą grę (wyjąwszy kolorki). Brak tego błysku geniuszu, takie dzieło wyrobników bez żadnego artystycznego nadzoru. To co mi się spodobało to ruiny miasta, budynki. To jest ciekawe w postapokalipisie, sam piasek na pustkowiu czy jest napromieniowany, czy nie, wygląda tak samo i jest tak samo nudny. Dość przyjemna eksploracja, natomiast cała reszta - co najwyżej przeciętna.

    Bethesda jak słyszę konsekwentnie nie potrafi realistycznie przedstawić upływu czasu. Tzn. świat 200 lat po apokalipsie a wnętrza wielu opuszczonych budynków wyglądają jakby bomby spadły 5 lat temu. A działający sprzęt, komputery, pompy, maszyny w fabrykach, światła, tak jakby bomby spadły tydzień temu. Wszystko to powinno być dawno zepsute, rozszabrowane, zdewastowane, rozkradzione na surowce i części zamienne. Metro i piwnice budynków zalane wodą (przesiąki i opady atmosferyczne bez konserwacji ze strony człowieka szybko wyrównują do poziomu wód gruntowych). To jest ten poziom co prehistoryczne mechanizmy z Indiany Jonesa, tylko tu jest to jeszcze bardziej dobitnie niedorzeczne.

    Wspominaliście o potworze gender ;) i politycznej poprawności. Ja jednak w 3 dostrzegłem trochę to zjawisko. Choćby wśród bandytów (ale tak naprawdę wszystkich frakcji walczących, w Bractwie i Enklawie podobnie) chyba z 50 procent to były kobiety.
    Do tego kobiety o figurze i muskulaturze 20 letniej modelki, często z pancerzem w formie skórzanego stanika. Nie jestem w stanie uwierzyć w tak rozumianą równość płci, w wojaczce i bandyterce prawie zawsze kobiety stanowiły margines, podobnie wśród drwali i górników. To że Bethesda coś takiego stosuje to dla mnie równie kompromitujące jak ten niestarzejący się świat. Rozumiem że to takie przyklękniecie na wszelki wypadek przed krytykami, unikanie za wszelką cenę kontrowersji, no i decyzja biznesowa skierowana na klientki. Gdyby Bethesda robiła Wiedźmina to Jaskier byłby murzynką. Nie oburza mnie to, ale śmieszy. Trudno mi coś takiego traktować jak dojrzałą wypowiedź, a raczej muszę jak jarmarczną zabawkę bez ostrych kantów i z nalepką “nie połykać”.