Wybuchające marzenia
Książki poświęcone grom wideo nie są rzadkością na świecie, ale niestety większość z nich to pozycje anglojęzyczne. Nasz rynek jest suchy niczym wiór. Wyszło kilka tytułów, które z marszu obwieszcza się jako klasyki, które trzeba przeczytać. Entuzjazm z jakim przyjmuje się takie publikacje jest mocno przesadzony, bo o jakości merytorycznej nie może świadczyć coś tak prozaicznego jak język polski.
Z takim poklepywaniem po plecach, koledzy redaktorzy wielu serwisów przyjęli wiadomość o wmurowaniu kolejnego już kamienia węgielnego pod pałac kultury graczy. Zanim jednak
ktokolwiek przeczytał „Wybuchające beczki. Zrozumieć gry wideo” Krzystofa Gonciarza, już postawiono autorowi pomnik za krzewienie grania jako formy kulturalnej rozrywki, z którą można wchodzić na salony. Łatwo tutaj zadrwić z wszystkich ochów i achów, ale prawdą jest, że podniosło to autorowi bardzo wysoko poprzeczkę i pozwoliło na łatwą krytykę publikacji.
Co znajdziemy w „Wybuchających beczkach”? Autor pisze o marzeniu, o marzeniu, które jest czymś w rodzaju filmoznawstwa, ale ma dotyczyć gier. Chce, aby ludzie rozmawiali o grach z pasją. Ten sen postanowił zamanifestować książką, swoistym zbiorem felietonów podzielonych na dwie główne części, pierwszą - Treść, czyli content oraz drugą - Rozgrywka, czyli gameplay.
(more…)

Tak się złożyło, że najnowszy odcinek nagraliśmy z wyprzedzeniem, gdyż jest to twór spontaniczny. Niech was to jednak nie zwiedzie, macie do czynienia z pełnokrwistą audycją z niespodzianką - gościem specjalnym, ale aby podgrzać atmosferę i rozbudzić ciekawość nie powiemy kto to.
Zależnie od miejsca przebywania można cieszyć się piękną, letnią pogodą, prażąc na słonku lub wpaść w melancholijny nastrój noir, śledząc strugi deszczu spływające po szybie. W jedynym i drugim przypadku zaleca się słuchanie Fantasmagierii (poprawia krążenie i odpręża).
Jak zwykle długo myślałem nad wpisem do nowego odcinka i doszedłem do wniosku, że nic nie zastąpi swojskiego wyłożenia kawy na ławę. Tak więc w najnowszym:
Wbrew oczekiwaniom i sezonowym trendom, nie zajmujemy się edukacją, bo skoro zaczęło się kalendarzowe lato i wakacje ruszają pełną parą, to komu w głowie takie rzeczy.
Po, z grubsza, trzy tygodniowej przerwie wracamy do nagrywania i od razu dajemy z grubej rury. Ponad dwugodzina extravaganza. Na tapetę wzięliśmy zakończone kilka dni temu, odbywające się w Mieście Aniołów, targi E3 (Electronic Entertainment Expo) - święto graczy. Tam się bąków nie zbija, tam się haruje stojąc w kolejkach, które zawstydziłyby te peerelowskie. To wszystko po to, aby zobaczyć, zagrać w najnowsze, czasami dopiero co zapowiedziane gry, a jak i szczęście dopisze, uścisnąć dłoń legendą branży.











No to mamy kolejne targi elektronicznej rozrywki za sobą. Electronic Entertainment Expo 2011 nie zaskoczyły jak poprzednimi latami. Skoro mówi się o zmierzchu obecnej generacji konsol, to włodarze naszego wolnego czasu powinni się bardziej postarać. Zaskoczeń nie było wiele, bo teraz już nic się nie uchowa i kolejne firmy gubią dane jakby ich serwery przypominały durszlaki do odcedzania makaronu, a nie kasy pancerne, gdzie przechowuje się ważne dane.